Stacją orbitalną na Księżyc- najnowsze plany firmy Excalibur-Almaz

autor: Orland Krzyżanowski

Jakiś czas temu pisałem o planach brytyjskiej firmy Excalibur-Almaz w związku z zakupem przez nią poradzieckiej stacji kosmicznej Ałmaz i kapsuł załogowych VA. Firma ta ma ambitne plany umieszczenia tej stacji na orbicie i udostępniania podmiotom, które byłoby stać na jej wykorzystanie (nie tylko kosmiczni turyści ale także korporacje czy uniwersytety). Nie ukrywam, że jestem wielkim fanem przedsięwzięcia gdyż oryginalność koncepcji i posiadanie realnego sprzętu robi wrażenie a to wszystko w klimacie niemal steampunkowym, gdyż wykorzystane zostaną pojazdy wyprodukowane w latach 60/70 tych zeszłego wieku. Wisienką na torcie jest fakt, iż stacja ma militarny rodowód i pochodzi z anulowanego programu Ałmaz.

W wyniku powyższego zachwytu z realnie wyglądającego planu z trudem zniosłem podaną dziś informację zahaczającą o kiepski scenariusz filmowy kina klasy B, że EA ogłosiło plany wysłania pierwszej załogowej misji księżycowej w śmiesznie nierealnym terminie paru lat od teraz i konfiguracji trajektorii lotu nie przypominającej nic znanego do tej pory…a polecieć ma oczywiście sama stacja orbitalna Ałmaz (przypomniała mi się w tym samym czasie scena z filmu Iron Sky gdy ISS poleciała na Księżyc walczyć z hitlerowskim UFO) .

Pomysł wysłania w głęboki kosmos stacji przystosowanej do pobytu na LEO został wykorzystany przez scenarzystów filmu Iron Sky ale oni nie ukrywali, że tylko bawią się konwencją.

Lot miałby trwać cztery miesiące i jego kulminacją byłoby minięcie Księżyca w odległości 1000 km. Jest to prawie wieczność wobec kilku dni jakie były potrzebne statkom Apollo czy planowanym turystycznym locie wokółksiężycowym DSE-Alpha. Wymagany czas pozwala spekulować, że napęd stacji będą stanowić jej podstawowe silniki RD-0225 służące w zamyśle do manewrów orbitalnych chociaż w udzielonym wywiadzie firma wspomina  o „silnikach elektrycznych wypróbowanych chociaż nigdy nie stosowanych w tak dużym pojeździe”-o co w tym chodzi, nie mam pojecia . Stacja kolejnymi odpaleniami w perigeum swojej orbity wydłużałaby ją czyniąc wysoko eliptyczną. Za każdym pełnym okrążeniem o kolejną wielkość aż do osiągnięcia największego zbliżenia do Księżyca. Art Dula założyciel Excalibur-Almaz zapowiedział, że lot testowy odbyłby się w 2014 roku a pierwszy właściwy rok później. W wywiadzie zapowiedział chęć powrotu do XVII wiecznej tradycji Wielkiej Brytanii eksplorującej nieznane przestrzenie co wydaje się być przykładem życzeniowego myślenia.

źródło: Excalibur-Almaz

Po przeczytaniu całości nie wiedziałem co myśleć tym bardziej, że w wieczornych Faktach TVN usłyszałem jak prezenterka przekazuje mocno zniekształconą informację o planowanym wysłaniu stacji kosmicznych na Księżyc. Chyba tylko brak jakiejkolwiek wiedzy z zakresu astronautyki przez osoby przygotowujące program umożliwił tak poważne przedstawienie tej informacji szerokiej publiczności. Mamy kadłub byłej radzieckiej stacji wojskowej zbudowanej w latach 70tych, kilka kapsuł VA i zero doświadczenia praktycznego. Wysłanie tego na orbitę w roli kosmicznego hotelu w ciągu dekady byłoby mistrzostwem świata. W tym czasie trzeba by sam kadłub dostosować do tej roli. Kapsułom VA wypadałoby skonstruować jakiś moduł serwisowy, gdyż zakładam że stacja i turyści polecą osobnymi rakietami. Ktoś za to musi zapłacić i to nie małe pieniądze. Anatoly Zak (www.russianspaceweb.com) podaje, że zwrot z inwestycji miałby miejsce przy 6 lotach na stację rocznie. To powinien być główny cel przedsięwzięcia przy i tak gigantycznym ryzyku niepowodzenia. Tymczasem  Księżyc, serio? Nie wiem czy płacąc 100mln funtów chciałbym przez 4 miesiące przelatywać przez pasy radiacyjne van Allena co kolejną orbitę (chociaż przyznaje, że trajektoria lotu to moja spekulacja, być może chłopaki  z EA wymyślili coś lepszego) . Ponadto 4 miesiące przebywania w głębokiej przestrzeni człowieka, to jest coś czego nie przeprowadziło do tej pory żadne państwo. Ludzkość nie ma na tym polu żadnych doświadczeń! Firma Space Adventures może mówić poważnie o DSE-Alpha na bazie Sojuza ale EA nie mają możliwości przekazania tego typu planów bez wchodzenia w sferę wesołych historii co by było gdyby to połączyć z tym i nacisnąć ten guzik.

Źródło tego ciekawego planu: http://www.telegraph.co.uk/science/space/9342210/Fly-to-the-moon-for-100m.html

źród: EA


Zapomniany „pierwszy raz”- Sonda Mars 3 i pierwsze udane lądowanie na Marsie

autor: Orland Krzyżanowski 

Miejsce lądowania Marsa 3 (Google Earth)

Za niecałe dwa miesiące będziemy świadkami lądowania największego urządzenia skonstruowanego przez człowieka na powierzchni czerwonej planety- łazika Mars Science Laboratory znanego też pod przyjemniejszą dla ucha nazwą  „Curiosity”. Urządzenie jest wielkości osobowego samochodu i żeby poziom emocji osiągnął zenitu zdecydowano się zastosować oryginalny i niezwykle skomplikowany sposób lądowania łazika na powierzchni za pomocą systemu nazwanego „Sky Crane„. Trzymam kciuki za sukces jednak na pieniądze za powodzenie przedsięwzięcia bym się nie założył.

Obecny czas jest też idealnym momentem żeby przypomnieć sobie pierwsze udane miękkie lądowanie pojazdu na powierzchni Marsa. Mam nadzieje, że nikt nie pomyślał sobie- „O! będzie o sondach Viking!”. Żaden Viking jak się okazuje. „Pierwszy raz” na Marsie to astronautyka Rosyjska i misja Mars 3 w roku…1971. Co więcej na pokładzie lądownika znajdował się też pierwszy Прибор оценки проходимости. W świecie alfabetu łacińskiego znany jako Prop- M: pierwszy marsjański łazik. Wiem, że w tym momencie z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę założyć, że większość was jako pierwszego łazika marsjańskiego pamięta Mars Pathfindera którego lądowanie sam śledziłem na żywo w 1997 roku.

Dlaczego wiedza o misji Mars 3 jest tak słabo znana? Poza faktem, że programy na Discovery są w większości produkcji USA, niesprzyjającą okolicznością jest to, że lądownik po udanym przyziemieniu działał przez 20 sekund. W tym czasie przesłał pierwsze zdjęcie powierzchni Marsa w historii.

Przetransmitowanych zostało 70 linii obrazu. Pomimo, że wykazując dużą dozę dobrej woli wyraźnie dostrzegamy powierzchnię poniżej i ciemne niebo wyżej to niestety rodzaj zastosowanej kamery każe obrócić obraz o 90st. W takim układzie nawet Rosyjska Akademia Nauk przyznała, że zdjęcie nie ukazuje nic. Najprawdopodobniej przyczyną zerwania się sygnału było lądowanie w trakcie burzy piaskowej na planecie (identyczny lądownik Mars 2 który leciał w tym samym czasie rozbił się o powierzchnię). Dobre zdjęcie podczas zbliżania się do planety wygldało w ten sposób.

Jak wspomniałem na pokładzie lądownika znajdował się pierwszy marsjański łazik. Robot o wymiarach 25 x 22 cm miał zasięg 15 metrów i był połączony z lądownikiem 15 metrowym kablem którym były przesyłane komendy. Zamiast kół zdecydowano się na dwie narty które przy nieznanym podłożu dawały większą pewność na niezawodność działania. Gdyby wszystko się udało łazik zostałby umieszczony na powierzchni w zasięgu pola widzenia kamer za pomocą manipulatora lądownika. Następnie miał się oddalić od niego na 15 metrów zatrzymując się co 1,5m w celu przeprowadzenia badań. Ślady zostawione przez tą maszynę kroczącą byłyby obserwowane przez kamery co pozwoliłoby uzyskać informacje o konsystencji gruntu.

Pomimo częściowego sukcesu jakim był Mars 3 należy mu się palma pierwszeństwa w postaci sukcesu jakim było miękkie lądowanie lądownika na powierzchni Marsa oraz wyrazy uznania za wyposażenie pojazdu w łazik. Amerykanie z powodzeniem podjęli się tego wyzwania dopiero po upływie ćwierć wieku.

dane techniczne zaczerpnięte z:  http://www.strykfoto.org/mars3.htm