Merkur-statek widmo…
18 stycznia 2012 1 komentarz
na podstawie: Dwayne A. Apocrypha now redux: space stories that just aren’t true, The Space Review 2006
Przeszukując internet w temacie Rosyjskiego Programu Kosmicznego możemy trafić na ciekawą pozycję. Jest nim zielona stożkowata kapsuła kosmiczna wyprodukowana przez Związek Radziecki. Na anglojęzycznych stronach występuje pod nazwą Merkur. Podaje się, że była częścią statku konkurencyjnego do znanego nam dobrze Sojuza. Ciekawostką jest jednak że słowo Merkur w języku rosyjskim nie występuje.
Pojawia się pytanie. Skąd w internecie, na różnych stronach i serwisach, mało tego, nawet na wystawie Smithsonian Institution’s National Air and Space Museum pod realną ekspozycją pojawia się fantomowy Merkur?
Z odpowiedzią pospieszył Dwayne A. Day. W swoim artykule (źródło w nagłówku wpisu) powołuje się na magazyn НОВОСТИ КОСМОНАВТИКИ (Nowosti Kosmonautyki), który z tego co się zorientowałem cieszy się dobrą renomą. Podawał on, że amerykańskiemu biznesmenowi Arthurowi Duli w drugiej połowie lat osiemdziesiątych podczas wizyty w zakładzie rosyjskim (NPO Mashinostroyenia ) pokazano kilka dziwnych stożkowatych kapsuł obok wystawionej stacji Ałmaz. Przewodnik wskazał je palcem mówiąc „Zobaczcie, takie jak wasze Merkury (ang. Mercury)!”, mając na myśli podobieństwo do pierwszego załogowego amerykańskiego statku kosmicznego. Tłumacz nie wyłapał analogii w zdaniu Rosjanina i przetłumaczył Mercury na Merkura. Słowo nie istniejące w języku rosyjskim przywarło w ten sposób do kapsuły powrotnej VA „Vozvrashaemiy Apparat „ statku zaopatrzeniowego TKS. Tłumaczowi wydało się oczywiste porównanie do mitologicznego Merkurego a nie będąc ekspertem w dziedzinie przeoczył powiązanie z programem amerykańskim.
Oprócz kapsuły VA, statek składał się jeszcze z modułu FGB (ang. “functional cargo block” ), który dzisiaj wchodzi w skład ISS jako Zarya (FGB). Zadaniem statku TKS było zaopatrywanie wojskowych stacji Ałmaz, którym należy się oddzielny artykuł. Podam tylko, że pomimo dojrzałości konstrukcji, TKS nigdy nie poleciał z załogą chociaż z powodzeniem przeszedł kolejne misje bezzałogowe i testy samej kapsuły VA. To jednak już zupełnie inna historia…
Świetna robota. Lubię takie „rodzynki”.